Nasza Warszawa. Brodka – WAWA (Recenzja#222)

Wizerunek Moniki Brodki promujący album "WAWA".

Parę dni temu obchodziliśmy rocznicę Powstania Warszawskiego. Ponownie otrzymaliśmy z tej okazji album upamiętniający tę szczególną datę, który tym razem stworzyła sama Brodka, Monika Brodka.


Powstanie Warszawskie to jedno z najważniejszych wydarzeń w naszej historii. Od paru lat nie jest to jednak wyłącznie okazja do patetycznych wieców, a wydarzenie kulturalne. W ostatnich latach swój artystyczny wkład w obchody Powstania dołożyli chociażby Kwiat Jabłoni czy Sorry Boys. Wraz z 80. rocznicą, przedstawiciele Muzeum Powstania Warszawskiego postanowili podnieść poprzeczkę, bo to Monika Brodka stała się odpowiedzialna za stworzenie muzycznej otoczki tych obchodów.

Brodka jaka jest, każdy widzi – jest świetna. Ostatnia dekada okazała się dla niej niezwykle owocna w muzykę pokazującą jej stylistyczny wachlarz. Co prawda nie przełożyło się to na stricte komercyjny sukces, ale twórczy już tak. Co by nie mówić, dwadzieścia lat (!) na scenie zobowiązuje. Jednak czego można było oczekiwać po albumie ku czci tak istotnej dla nas historii? Raczej nie tego, co finalnie usłyszałem.

Brodka wita w Warszawie

WAWA to dotychczas najbardziej eksperymentalny album hołdujący Powstanie Warszawskie. Czy to dobrze? Zdecydowanie tak, bo jest wbrew powszechnym oczekiwaniom publiczności. Z tego też powodu może być odebrany przez niektórych jako przesadnie współczesny. W moich oczach jest to jednak zaleta. Przecież chodzi o to, żeby opowieść o Powstaniu Warszawskim żyła, a to będzie możliwe dzięki osadzeniu go w kontekście współczesności.

Brodka nie sili się na konwenanse, ponieważ nie jest jedyną autorką WAWA. Tak jak Warszawa ma wielu bohaterów, tak ten album nie ogranicza się do wizji jednej kobiety. To historia pisana dźwiękami, gdzie Brodka je ze sobą spaja. Stad zapewne promocja skupia się wokół warszawskiej syrenki. Nie sposób nie dostrzec tej cudownej opowieści miasta, które ma za sobą amalgamat doświadczeń, a WAWA to przedstawia w formie dziesięciu niezwykle różnorodnych numerów.

Spore wrażenie robi też eklektyczność tego albumu w kontekście emocjonalnym. Ta zdecydowanie wykracza poza temat Powstania Warszawskiego, prezentując bardzo uniwersalny przekaz. WAWA to świetny album sam w sobie i godny element dyskografii Moniki Brodki.

Soczyste dźwięki młodości

Co naprawdę cieszy, WAWA nie boi się oferować dźwięków, które należą do różnych stylistycznych bajek. Brodka zaczyna tę podróż od romantycznego dream popu w stylu Lany Del Rey. W między czasie posmakujemy paru wariacji na temat klasycznego i alternatywnego rocka. Nie zabranie też odrobiny hip-hopu, czyli obecnie naszego flagowego stylu muzycznego. To właśnie na dźwięku WAWA opiera swoją historię, gdzie słowa tylko czasami dopełniają warszawski pejzaż.

Treść stricte nie jest tym, z czego mamy czerpać najwięcej wrażeń. To tylko kolejny instrument, który cudownie dźwięczy, gdy przychodzi jego chwila. Mimo wszystko, liryka nie jest traktowana po macoszemu. Sprawa wymaga czułego podejścia, a Brodka ma go w bardzo dużych ilościach.

To, co najlepsze – to, co najgorsze!

WAWA to tylko dziesięć utworów. Niby mało, tym bardziej w obliczu tego, że trzy z nich to kompozycje instrumentalne. Jednak treściowo każdy ma swoje znaczenie dla historii snutej przez Brodkę.

Co do moich ulubieńców, to zdecydowanie Spotkanie Z Warszawą robi największe wrażenie. Na samą myśl o tej piosence przeszywają mnie dreszcze ekscytacji. Cudowny portret sielskości Warszawy, który niegdyś wykonywała Irena Santor. Zgoła inny jest utwór Wojna! – chaotyczny i przerażający w swej niszczycielskiej sile. Nie byłoby to jednak możliwe, gdyby nie niezastąpieni WaluśKraksaKryzys. Ogromne wrażenie robi również Warszawa, która w kontekście WAWA nabiera jeszcze bardziej pesymistycznego wydźwięku, niż wersja oryginalna.

WAWA to godne uczczenie 80. rocznicy Powstania Warszawskiego. Brodka wraz ze swoimi gośćmi uczyniła coś niepowtarzalnego. To jest album, który wykroczył poza ramy muzyczne, dając nam coś więcej. Dobrze znaną wszystkim historię zamkniętą w niecałe 40 minut cudownych melodii.

Podziel się tym artykułem

Opublikowano:


Kategoria:



AUTOR