Chyba niewielu wpadłoby na to, że Kylie Minogue doczeka się swojego renesansu, włącznie z samą artystką. Disco zachwycił w zasadzie wszystkich, czego dowodem są aż cztery różne jego wersje. Dyskotekowe szaleństwo nie ominęło również i mnie. Z ogromną przyjemnością kupiłem go niedługo po listopadowej premierze.
To, co zrobiło Disco było sporą niespodzianką, ale to, co wydarzyło przy okazji Tension zakrawa na cud. Mówię oczywiście o wspomnianym we wstępie singlu, czyli Padam Padam. Gdy doszło do jego premiery, natychmiast przypadł mi do gustu, choć nie na tyle, abym przewidział jego późniejszy sukces. Użytkownicy tak zwanych internetów uczynili z niego viral, a potem „tęczowy” hit lata 2023.
Tytułowy singiel natomiast utwierdził mnie tylko w przekonaniu, że jest na co czekać. Tension może być fantastycznym albumem, jeśli nie fenomenalnym. Napięcie rosło i rosło. Ja zacierałem ręce z podniecenia, bo dawno nie czekałem na czyjkolwiek album z taką ekscytacją. No i nadszedł ten dzień i niestety napięcie gwałtownie spadło.
Nikt nie podrobi Kylie Minogue, chyba że…
Ku niczyjemu zaskoczeniu, Tension to całkiem konkretna dawka muzyki do tańca. Kylie Minogue pozostaje wierna etosowi swojej twórczości i to z sukcesem. Nie musi nikomu niczego udowadniać – dlatego cały ten album słucha się z niezwykłą lekkością i przyjemnością. Osobiście jednak spodziewałem się po Tension większej odwagi, co zwiastowały wspomniane już single.
W zdecydowanej większości nowe dzieło Kylie celuje w niemalże naiwne spojrzenie na świat. Kondensując tą wizję do paru zdań, stykamy się z myślami pokroju „nic nas nie powstrzyma”, „mamy siebie i to jest wspaniałe”, „jest po prostu cudownie”. Nie mam nic przeciwko tego typu piosenkom. Jednak kiedy stanowią ponad połowę treści krążka i w dodatku nie są szczególnie oryginalne w swej melodii, mam poczucie niewykorzystanego potencjału. Jest dobrze, choć mogło być wybitnie.
Napięcie związane z Tension jest bardzo punktowe. Ma swoje bardzo gorące momenty, o czym w dalszej części, ale większość stanowią te stosunkowo letnie. Gdy Disco wyróżniał się klimatem i stylem, ciesząc mnie dosłownie każdą chwilą z nim spędzoną, jego następcy tego po prostu brakuje. Część piosenek mógłby wykonać ktokolwiek i raczej nie zrobiłyby na mnie większego wrażenia. Kylie Minogue nie utożsamiła wystarczająco tych numerów ze swoją artystyczną personą. Szkoda, bo zabrakło niewiele, a zarazem tak dużo.
Przeciętne to napięcie
Tension to dość typowy amalgamat popu, disco i elektroniki. Niektóre numery brzmią niemalże ponadczasowo. Inne zaś rodem z lat 2008-2012 i nie jest to z mojej strony komplement. Choć od strony produkcji jest generalnie solidnie, zdarzają się tu i ówdzie dziwne artystyczne wybory. Z drugiej strony, niektóre piosenki aż proszą się o dopieszczenie, o ten jeden smaczek więcej. Może powstanie kiedyś Tension (Extended Version), nie miałbym nic przeciwko.
Lirycznie zaś Kylie Minogue stawia na swój nieodzowny „feel good vibe”. Czy to dobrze? Tak już wspomniałem, spodziewałem się doświadczyć czegoś odważniejszego w wykonaniu Minogue. Dlatego też jestem neutralnie nastawiony do samej idei stojącej za Tension. Co tyczy się jej realizacji, mało to oryginalne, o czym też już mówiłem.
To, co najlepsze – to, co najgorsze!
Zacznę od tego, że żadna piosenka tworząca Tension nie jest zła. Jednak zdecydowanie najgorszą z nich jest Hands. Melodia niby ma bawić, ale jest tak powolna i płytka, że nie sposób nie ziewnąć sobie w jej trakcie. Na minus, choć nie tak duży, zasłużyły Things We Do For Love oraz Green Light.
Gdyby nie Padam Padam i Tension, myślę że ten album uznałbym za rasowego przeciętniaka. Niesamowite dwa numery, które porywają od samego początku i zasłużenie zostały docenione przez fanów Kylie na całym świecie. Spośród niesinglowych numerów, równie wysoki poziom utrzymują Hold On To Now oraz Vegas High. Naprawdę chce się ich słychać i przede wszystkim do nich wracać. Na plusa zasługują tez One More Time oraz 10 Out Of 10. Zaś na mały plusik zasługuje Love Train – śmieszna mała pioseneczka o naprawdę fajnej melodyjce. Gdyby trochę ją dopieścić, od razu bym błagał o oficjalny klip w jakimś dyskotekowym pociągu.
Być może za kilka lat odwołam swoje słowa, ale Tension nie jest specjalne wyjątkowym albumem. Kylie Minogue trafiła na te trzy, cztery świetne piosenki, a reszta gdzieś się po drodze jej napatoczyła. Chciałem więcej, wszystko zwiastowało, że będzie niesamowicie, a skończyło się na lekkim rozczarowaniu. Może następnym razem…