Nici Spolsky? nita – Nitki (Recenzja #191)

Jeśli miałbym wskazać na najbardziej obiecującą polską debiutantkę roku 2023, to byłaby to nita. Stworzony przez nią album „Nitki” obiecuje naprawdę wiele, choć równie wiele jest przed nią poszukiwań swojego autorskiego stylu.


Może to tylko ja, ale odkąd Mery Spolsky na dobre zagościła w naszej świadomości, obrodziło na naszym rynku w odważne twórczynie. Przez ich odwagę mam na myśli teksty piosenek, bo sama muzyka to historia na inną okazję. Tak czy siak, modnym stało się bycie zabawnie zadziornym, nie bawiąc się w poetyckie metafory. Kiedy więc trafiłem na to, co nita ma muzycznie nam do zaoferowania, nie mogłem się oprzeć wrażeniu, że ten styl brzmi znajomo.

Zanim jednak o twórczości nity, dowiedzmy się kim jest. nita, czyli Anita Dudczak, swoją popularność zawdzięcza mediom społecznościowym. Zaczęło się od TikToka, który prowadzi z sukcesem od września 2021 roku. W międzyczasie rozwijała Instagram, gdzie zgromadziła niemalże pół miliona obserwatorów. Stricte muzyczna kariera nity zaczęła się w zeszłym roku, kiedy wydała singiel Póki co. Jednak „sławę i pieniądze” przyniósł jej utwór Wars, który zaliczył niemalże dwa miliony odsłon na Spotify. Doprawdy piorunujące osiągnięcie. Jak zatem wypada jej debiut?

nita się nie pyta – idzie po swoje

Przy pierwszym kontakcie, Nitki wypadły świetnie, ponadprzeciętnie. Choć z każdym kolejnym razem efekt łał stopniowo malał, nita pozostawiła po sobie całkiem dobre wrażenie. Jak na debiutanckie dzieło, które opowiada przeróżne historie, jest w nich coś niepretensjonalnego i pociesznego. Jak przystało na świeżynkę na rynku, nita odważnie bawi się z muzyką oraz szuka wyrażeń najlepiej opisujących jej odczucia – to się chwali. Oczywiście nie każda próba kończy się w pełni udanym numerem, ale w ogólnym spojrzeniu Nitki stanowią naprawdę solidny projekt. 

nita już teraz wyróżnia się ciekawym i niezwykle rytmicznym spojrzeniem na swoją twórczość. Od tych piosenek bije niezwykle pozytywna aura, której generalnie brakuje w polskim popie. Nitki oczywiście nie są tylko zabawne, bo kryją w sobie czasem jakieś głębsze przesłanie. Co równie istotne, nita jest w tym wszystkim autentyczna, co też jest trudne do osiągnięcia. Być może za parę lat będzie jedną z największych gwiazd naszego przemysłu muzycznego. Potencjał ku temu jest ogromny i życzę jej, aby go wykorzystywała jak najlepiej i jak najdłużej. 

Dobrze się zapowiada

Nitkom brakuje trochę do ideału, ale nadrabiają to swoim stylem. nita na pewno ma jeszcze dużo do powiedzenia i stworzenia w ramach nurtu elektro popu. Choć doceniam te piosenki takie, jakie są, tak myślę, że wraz z lepszą produkcją tylko by na tym zyskały. Póki co brakuje im jeszcze lekkości i polotu. Dźwięki zdają się być dość płaskie, co nie działa na korzyść całej płyty. Brakuje im tej soczystości i głębi, co uczyniłoby z nich numery na dziesięć, a siedem. Nitki to początek dużej i długiej lekcji dla nity – oby ją odrobiła.

Jednak to, co najwspanialsze, to teksty. Stąd też porównanie do Mery Spolsky, którą z nitą nie łączy tylko wytwórnia, ale zapewne i współpracownicy. Nitki są nierzadko bardzo zaczepne, zadziorne i zabawne. Jednak nita nie pełni roli kumpeli z trzepaka, jak Mery, a popularnej dziewczyny na dzielnicy, co też jest spoko. Oczywiście, to tylko wizerunek, bo burzą to tematy jej utworów. Schabowe, rąbanie dupy na wsi, pociągi, czy podwójne podbródki, a to tylko początek. Nic tylko wyczekiwać, aż pióro nity stanie się jeszcze ostrzejsze.

To, co najlepsze – to, co najgorsze!

Piosenki tworzące Nitki stoją na dość równym poziomie, choć wśród nich znalazły się dwa numery, które na pewno mogłyby być lepsze. Mówię tu o Gejszy i Nieposłusznikach. Głównym problemem tych utworów jest ich toporność. Treść jest, pomysł jest, ale melodia nie jest na tyle ciesząca, abym mógł się nimi w pełni zachwycić. nita jednak nie zawodzi, jeśli chodzi o swoje pozostałe przeboje.

Do gustu przypadły mi jednocześnie najbardziej memiczne piosenki, czyli Wars i tytułowe Nitki. Wars – zapiski z podróży pociągiem do Warszawy. Niby każdy to zna, ale w ustach nity brzmi to jak odkrycie warte nagrody Nobla. Nitki zaś to karta medyczna pacjentki luksusowej kliniki chirurgii plastycznej. Kompleksy nie wyleczą złote nici, bo to problem duszy, a nie ciała. Na duży plus zasługują również Ex oraz Specjaliści – piosenki o tym, jak to najbliżsi czynią nam najwięcej bólu.

Nie sądziłem, że kontakt z nitą i jej twórczością będzie tak przyjemny. Nitki to jeden z przyjemniejszych polskich albumów tego roku, bo zwiastuje dla jego twórczyni doprawdy ciekawą karierę. Czy uda się jej to realnie osiągnąć i wyrobić swój absolutnie unikalny styl? Dowiemy się wraz z kolejnymi piosenkami i albumami.

Podziel się tym artykułem

Opublikowano:


Kategoria:



AUTOR