Kobieta po przejściach. Paloma Faith – The Glorification Of Sadness (Recenzja #207)

Wizerunek Palomy Faith promujący album "The Glorification Of Sadness"

Jeśli jest na świecie ktoś, kto potrafi sprzedać prostą popową piosenkę, to będzie nią Paloma Faith. Niech dowodem na ten dar będzie jej szósty studyjny krążek, „The Glorification Of Sadness”.


To było długich piętnaście lat temu. Klip do Stone Cold Sober, debiutanckiego singla Palomy Faith, leci nieustająco na MTV, a ja przy każdej okazji go oglądam i słucham. Od tamtej pory Paloma przeszła niesamowitą transformację i to nie tylko jeśli chodzi o fatałaszki. Głos stał się jeszcze bardziej wyrazisty i oryginalny, utwory zyskały na dojrzałości, a sama Pani Faith artystką, z której Wielka Brytania może być dumna.

W ciągu tych lat Paloma Faith miała swoje wzloty i upadki. Wzlotem dajmy na to jest viralowy sukces Only Love Can Hurt Like This w roku 2022. Upadkiem zaś nazwałbym Infinite Things, któremu brakowało w zasadzie wszystkiego, z czego Pani Faith zasłynęła. Tym czasem nastał rok 2024, a wraz z nim premiera The Glorification Of Sadness. Choć nie wiedziałem czego się spodziewać, było we mnie przeczucie, że wraz z trudami w życiu prywatnym, muzyka znowu będzie świetna.

Paloma Faith różne twarze ma

Intuicja mnie nie zawiodła. Wbrew tytułowi, The Glorification Of Sadness wcale nie gloryfikuje smutku, a po prostu pozwala go wyrazić. Paloma Faith wyśpiewuje, a czasem też wykrzykuje, wszystko to, co kryje się pod jej skórą. Wściekłość, żal czy przesadna wręcz pewność siebie niemalże wylewają się z głośników. Każdy, kto choć raz się rozstawał, wie z jakimi stanami emocjonalnymi się ten czas wiąże, a ten album piękne to prezentuje.

Odnoszę wrażenie, że właśnie to napędza muzycznie Panią Faith, mając na myśli całokształt jej twórczości. Każda piosenka na The Glorification Of Sadness ma jakiś przekaz, mniej lub bardziej dostrzegalny pośród słów budujących dane piosenki. Paloma ponownie otworzyła się przed światem, czego zabrakło mi przy jej poprzednim krążku. Tym sposobem ten album zdecydowanie wyróżnia się na tle wszystkich jej dzieł. Oczywiście, nie każdy utwór stanie się klasykiem, ale przynajmniej będę pamiętać, że istniał.

Z prostotą, acz dosadnie

Paloma Faith nie słynie raczej z eksperymentów, będąc wierną swojemu popowemu etosowi. Jednak The Glorification Of Sadness oferuje kilka odstępstw od tego, co Pani Faith ma zwykle do zaprezentowania. Przede wszystkim elektryczne gitary, które wyśmienicie podkreślają wściekłość autorki. Jest też co nieco żwawszych momentów, dodając trochę impetu temu doświadczenia. Co jednak naprawdę mnie zaskoczyło, to wspomniany już głos Palomy. Nie sądziłem, że aż tak rozwinęła swój śpiew, który wzbogacił się o wiele nowych i naprawdę przyjemnych dźwięków.

Produkcyjnie – jest nieźle, na pewno mogłoby być lepiej. Przede wszystkim średnio wypadają te utwory, gdzie głos Palomy Faith jest nadto przykryty melodią, bądź niepotrzebne modyfikowany komputerowo. Słuchając The Glorification Of Sadness chciałbym słyszeć czysty i potężny głos Pani Faith, a nie zawsze jest mi to dane. Od strony muzycznej, nie mam zastrzeżeń, a lirycznie, w klasycznym stylu, jak przystało na Palomę.

To, co najlepsze – to, co najgorsze!

Nie jestem do końca przekonany co do piosenki Pressure, będąc singlem promującym ten album . To nawet nie jest jeden z lepszych numerów, wiec spokojnie moim zdaniem można o nim zapomnieć. Co też istotne, im dalej w las The Glorification Of Sadness, tym numery są trudniej zapamiętywane, więc być może ten album nie musiał zawierać aż tylu piosenek.

Natomiast co do tego, co najlepsze – How You Leave A Man i Bad Woman to świetne single, fantastycznie reprezentując charakter tego albumu. Równie świetnym w tej roli byłby Let It Ride, bo pali struny gitary, jak żaden numer w karierze Pani Faith . W zupełnie innym klimacie jest Cry On A Dance Floor – dyskoteka na pełnej, choć nadto jednostajna jak na mój gustu. Nie można też zapomnieć o piosenkach puszczających oczko, czyli Sweatpants oraz Eat Shit And Die, ze szczególnym naciskiem na ten drugi – potencjał memiczny przepotężny.

Paloma Faith stworzyła naprawdę fajny kawałek muzyki, wracając do formy z czasów swych największych singli. The Glorification Of Sadness ma w sobie ten zadziorny charakterek, czyniąc jej muzykę jedyną w swoim rodzaju. Pop ponownie został uratowany od zapomnienia, tym razem pod egidą brytyjskiej flagi Pani Faith.

Podziel się tym artykułem

Opublikowano:


Kategoria:



AUTOR