Co to był za rok! Podsumowanie tego, co najlepsze w muzyce roku 2023

Obrazek pokazujący numer 2023

Przyszedł w końcu ten czas. Poptymista zebrał wszystkie myśli w spójną całość i napisał o tych, którzy uczynili 2023 lepszym. Kto znalazł się w tym gronie?


Kiedy wracam pamięcią do tego jak rok 2023 się zaczynał, nie sądziłem, że skończy się tak pozytywnie. Naprawdę martwiłem się, że Poptymista będzie milczeć, bo nie będę mieć o kim i o czym pisać. Na szczęście stało się inaczej. Choć w tym roku to zagraniczne propozycje częściej mnie zachwycały, polscy twórcy wcale nie pozostawali w tyle. Powiem nawet więcej, nasi rodzimi artyści z coraz większą łatwością potrafią stworzyć coś realnie oryginalnego. 

Z tego też względu to podsumowanie nie opiera się na hierarchii od najlepszego do najlepsiejszego. Ponadto, powiem coś zarówno o tych, o których pisałem na łamach Poptymisty, jak i tych, którzy nie załapali się na pełnoprawny artykuł. No to lecimy!

Poptymistyczna Polska!

Zacznę od wyróżnień polskich. Nie będę chyba szczególnie oryginalny, doceniając najnowsze dzieło Taco Hemingwaya, 1-800-oświecenie. Pozdrowię również Franka Warzywa, bo czemu nie. Co zaś tyczy się reszty…

Julia Rocka i Blaza. Gdy doświadczałem go w lutym, czułem się nim całkiem zaintrygowany. Świetnie napisany kawałek popu, który internauci już odkryli, a ludzie radia i telewizji zdecydowanie muszą nadrobić.

Kasia Lins i OMEN. To jeden z tych albumów, który nie ma sobie równych, również w kontekście twórców zagranicznych. Tajemniczy, acz piękny i eteryczny jednocześnie.

Oskar Cyms i Nigdy wcześniej. Chyba nigdy wcześniej Pan z polskiego Internetu, a teraz też i z telewizji, stworzył tak przyjemny kawałek muzyki, po prostu. Oskarowi naprawdę pasuje śpiewanie prostych popowych piosenek. Choć nie obyło się bez sztampy, tak jest w tym wszystkim coś niezwykle szczerego.

Raindow i Prognoza Pogody. Na naszym rynku raczej próżno szukać albumów koncepcyjnych. Dlatego tym bardziej przyjemnością było doświadczać tego albumu. Panowie zasługują na zdecydowanie więcej uwagi, w szczególności mając na względzie jak bardzo zaangażowali się w jego tworzenie, co bardzo dobrze słychać.

O tych, o których pisał Poptymista…

W tym roku Poptymista bardzo ciepło pisał o Darii Zawiałow, Błażeju Królu, Michale Szpaku oraz Poli Rise. Jednak na kilka dodatkowych słownych przytulasków zasłużył ktoś inny.

MAS i Straty. Zdecydowanie najlepszy polski debiut tego roku – emocjonalny i ekscytujący. Patrząc bardzo pobieżnie na twórczość równolatków MAS, z pewnością znajdzie ona swoją niszę i za jakiś czas doceni ją szersze grono wielbicieli.

Mery Spolsky i EROTIK ERA. Co tu dużo gadać – po prostu jedyny w swoim rodzaju, na światową skalę. Tym bardziej jestem dumny z bycia spolsky, bo wiem o czym Mery śpiewa.

Nita i Nitki. Choć nieidealny, zdecydowanie przykuł uwagę, a potem zapadał w pamięć na długie, długie tygodnie. Jeśli tak będzie brzmieć i wyglądać polski pop za parę lat, to ja będę ukontentowany aż nadto.

Sarsa i *jestem marta. Jak to miło widzieć, gdy artysta wywodzący się z talent show potrafi wybić się na niezależność i stworzyć coś tak szczerego. Nie każdy to potrafi i może dobrze, bo wtedy *jestem marta nie wywarłby na mnie takiego wrażenia.

Poptymistyczny świat!

Tak jak w przypadku polskich krążków, zacznę wpierw od tych, o których Poptymista nie pisał. Na wyróżnienie z pewnością zasłużyły Laufey, Christine and the Queens, Chapelle RoanTkay Maizda. Cztery zupełnie różne dzieła, a każdy przyprawił o konkretną dawkę inspiracji do życia. A o kim myślę jeszcze cieplej?

Amaarea i Fountain Baby. Jeden z dwóch albumów, które wzięły mnie totalnie z zaskoczenia. Niezwykle eteryczny, sensualny i elektryzujący. Cieszę się, że twórczość inspirowana muzyką świata znowu wkracza do popu i robi to w tak niesamowity sposób.

Birdy i Portraits. Drugi w tym roku album, po którym zupełnie nie spodziewałem się tego jaki jest świetny. Ta sama dziewczyna, która dekadę temu śpiewała w radiu ckliwe numery, nagle stała się kobietą pełną życia i koloru. Nic tylko gratulować i śledzić kolejne poczynania!

RAYE i My 21st Century Blues. Choć wydany na samym początku 2023, do dziś o nim myślę i rzecz jasna słucham. To jaka historia stoi za powstaniem tego dzieła, tylko podkreśla jego niesamowitą emocjonalność.

Rufus Wainwright i Folkocracy. To nie są wyłącznie zwykłe piosenki, bo kryją się nich niezwykle szczere emocje. Jak się okazuje mężczyźni też potrafią to pokazać w swojej muzyce i mnie to cieszy.

O tych, o ktorych pisał Poptymista…

Choć w tym roku dużo czasu spędziłem z chociażby Janelle Monáe i Kimbrą, tak byli twórcy i twórczynie, których długo po recenzji Poptymisty nie mogłem przestać słuchać.

Caroline Polachek i Desire, I Want To Turn Into You. Co by nie mówić, długo czekaliśmy na to, aby Caroline tworzyła tak niesamowitą muzykę. To była przyjemność napisać o tym albumie i doświadczać go przez cały ten rok.

Jessie Ware i That! Feels Good!. Kto by się spodziewał, że ta poważna szansonistka, postanowi nagle odpalić wrotki i wystrzelić się w kosmos. Ja nie! Dawno muzyka pop nie była tak ekstatyczna i pełna szaleństwa, a to dzięki tej dojrzałej Brytyjce!

Olivia Rodrigo i Guts. Jej debiutancki album należało docenić, choć nim czułem się tak poruszony jak opinia publiczna. Natomiast Guts natychmiast zrobił na mnie piorunujące wrażenie. Nieokrzesany, młody i gniewny – idealnie w czasach tworzonych niemalże od sztancy piosenek żerujących na nostalgii.

Troye Sivan i Something To Give Each Other. Nie spodziewałem się, że jego twórczość kiedykolwiek zagości na moich odbiornikach. Stało się inaczej i to bardzo zasłużenie, bo ten album w końcu pozwala mi go realnie poznać. Oby tak dalej!

To był niesamowity rok w muzyce, nie zapomnę go nigdy. Tym bardziej, że o wielu z nich mogłem poświęcić artykuł na Poptymiście. Szczerze, wyróżnieni tu artyści to tylko wierzchołek tej góry lodowej, bo tyle świetnych albumów i piosenek udało mi się posłuchać i polubić. Co przyniesie 2024? Może się znowu zaskoczę, kto wie. Wiem jednak na pewno, że Poptymista będzie istnieć, bo zawsze będzie o kim coś napisać. Do siego!

Podziel się tym artykułem